Rząd zabezpieczył interesy lokatorów w trakcie pandemii. Eksmisja jest niezgodna z przepisami ustawy covidowej. W Katowicach na wykonanie wyroku oczekują 2273 rodziny. Miasto zapłaciło za nie ponad 3 mln zł.
Rządzący zdecydowali, że w trakcie epidemii koronawirusa należy zabezpieczyć lokatorów nie tylko przed eksmisją na bruk, ale przed eksmisją w ogóle.
Zgodnie z tzw. lex koronawirus eksmisja podczas stanu epidemii bądź zagrożenia epidemiologicznego jest niemożliwa. Jest jeden wyjątek od tej reguły. Jeśli dochodzi do przemocy, nic nie stoi na przeszkodzie, by zmusić agresywnego domownika do opuszczenia mieszkania. W normalnych warunkach tzw. okres ochronny lokatorów, którzy nie płacą za mieszkania, obowiązuje między 1 listopada a 31 marca.
Sprawdziliśmy, ilu lokatorów nie płaci za mieszkania w śląskich i zagłębiowskich miastach. To dłużnicy, którzy mają już wyrok o eksmisję i miasta muszą im zapewnić nowe lokum. Z tym jednak nie jest tak łatwo. Nawet jeśli eksmisja byłaby możliwa, to dłużnika nie ma zwyczajnie gdzie przenieść. Na dodatek miasta muszą płacić odszkodowania za tych, którzy mieszkają w prywatnych domach.
3 miliony do zapłaty za tych, których nie można eksmitować
Najwięcej rodzin czeka eksmisja w Katowicach. To 2273 rodziny. Wszystkie mają wyrok eksmisyjny z prawem do mieszkania socjalnego. Z powodu pandemii rodzin eksmitować jednak nie wolno. Urzędnicy jednak zapewniają, że nie będą mieli problemu z ich rozlokowaniem. – Miasto wykonuje te wyroki. Przeznacza na to swoje lokale, ale jeśli tych brakuje, wynajmujemy mieszkania w ramach podnajmu socjalnego – zapewniają nas w katowickim Urzędzie Miasta.
Z tej liczby aż 1170 rodzin mieszka w domach i kamienicach prywatnych. I to miasto musi za nie płacić prywatnym właścicielom. W 2020 roku Katowice wydały na to ponad 3,6 mln zł.
Drugie po Katowicach są Gliwice. Obecnie na wykonanie oczekuje tam 1216 wyroków eksmisyjnych. To wyroki z prawem do lokalu socjalnego, a więc miasto musi zapewnić dłużnikom mieszkania. Z tej liczby 49 dłużników mieszka w prywatnych budynkach. W 2020 roku miasto musiało wypłacić za nich odszkodowanie w wysokości 496 451 zł.
Okazuje się, że Gliwice nie mają gdzie umieścić zadłużonych lokatorów. – Obecnie brakuje nam wolnych lokali przeznaczonych do najmu socjalnego. Gliwice są zobowiązane do wskazania 1216 lokali, aby zrealizować prawomocne wyroki – mówi Łukasz Oryszczak, rzecznik Gliwic.
Bytom ma ponad tysiąc dłużników i dziewięć wolnych mieszkań
Bytom musi zapewnić lokum dla 1015 dłużników z wyrokami o eksmisję. 787 z nich mieszka w domach prywatnych, za których Bytom w tamtym roku zapłacił 114 tys. zł, a do zapłaty zostało im jeszcze 900 tys. zł. Bytom nie ma dłużników gdzie przenieść, bo w mieście brakuje lokali socjalnych. Obecnie jest ich zaledwie dziewięć.
Jak mówi Małgorzata Węgiel-Wnuk, rzeczniczka UM w Bytomiu, w mieście jest “trudna sytuacja mieszkaniowa oraz brak środków na remont mieszkań”. Więc oczekiwanie na mieszkanie się wydłuża.
O połowę mniej dłużników, którym trzeba zapewnić lokal socjalny, ma Sosnowiec. Jak mówi Rafał Łysy, rzecznik Sosnowca, miasto ma obecnie 587 dłużników z wyrokami i prawem do socjalnego lokalu, a 146 z nich mieszka w budynkach spółdzielni mieszkaniowych, SRK czy u prywatnych właścicieli. – Za te osoby w 2019 roku wypłaciliśmy odszkodowania na łączną kwotę 709 tys. zł, natomiast w 2020 roku 640 tys. zł – mówi Rafał Łysy.
Sosnowiec dysponuje obecnie 70 lokalami socjalnymi, ale żeby przenieść tam dłużników, trzeba je wyremontować.
Mysłowice kupują “domy modułowe”
Inny pomysł na brak mieszkań socjalnych mają Mysłowice. Jak mówi Jolanta Szmałańska z tamtejszego Urzędu Miasta, na wykonanie oczekuje 361 wyroków eksmisyjnych, osiem z tych wyroków dotyczy najemców, którzy mieszkają w prywatnych domach. Do końca listopada miasto zapłaciło ponad 46 tys. zł, ale niezapłacone odszkodowania wynoszą ponad 1,4 mln zł.
– Niestety odzyskiwanie lokali w czasie epidemii jest jeszcze bardziej ograniczone niż wcześniej, ponieważ nie można wykonywać wyroków – mówi Szmałańska.
Przypomina, że półtora roku temu weszła w życie nowelizacja ustawy, w której nie ma już pojęcia „lokalu socjalnego”. Od tej pory miasto może zawrzeć w dowolnym lokalu umowę z czynszem socjalnym.
Ale Mysłowice mają inny sposób na notorycznie niepłacących. W 2021 roku planują zakup i montaż 50 domów modułowych. Jak zapewniają władze miasta, będą one umieszczone w różnych dzielnicach, żeby nie tworzyć „getta”. W środku ma zaleźć się pokój z aneksem kuchennym i łazienką. Są one podpięte do prądu i czynsz tam jest o wiele niższy niż w prywatnej kamienicy czy spółdzielni.
tekst oryginalny; katowicewyborczapl